Jak Przestać Się Zamartwiać

osoba, która lubi się zamartwiać i wesoła osoba obok siebie

Jak przestać się zamartwiać.

Właśnie czytam książkę, której autorem jest Dale Carnegie pt. „Jak przestać się martwić i zacząć żyć”, w której przedstawia metodę Willisa Carriera (tak to ten, który nazywany jest ojcem klimatyzacji) składającą się z 3 kroków.
Oto one:

1. Zadaj sobie pytanie, jakie mogą być najgorsze konsekwencje tego co się wydarzyło?

2. Przygotuj się psychicznie na ich przyjęcie.

3. Potem spokojnie, wychodząc od najgorszego, próbuj ratować, co tylko się da.

Tu natomiast jest fragment książki, w którym Carrier podaje swój przykład, który zapoczątkował tę metodę:

Kiedy byłem młody – powiedział mi pan Carrier- pracowałem w Buffalo Forge Company w stanie Nowy York. Powierzono mi zainstalowanie oczyszczającej paliwo w wartej miliony dolarów fabryce należącej do Pittsburgh Plate Glass Company w Crystal City w Missouri. Miała ona ona usuwać zanieczyszczenia z paliwa, aby nie szkodziły silnikom. Metoda była zupełnie nowa. Wcześniej zastosowano ją tylko raz, i to w zupełnie innych warunkach. Podczas pracy napotkałem nieprzewidziane trudności. Instalacja działała, ale nie tak dobrze, by sprostać gwarantowanej przez nas jakości.

To niepowodzenie zwaliło mnie z nóg. Czułem się tak, jakby ktoś zdzielił mnie w głowę. Wszystko się we mnie przewracało. Byłem tak zmartwiony, że przez pewien czas nie mogłem spać.

Wreszcie odzyskałem zdrowy rozsądek i zrozumiałem, że zamartwianie się w niczym nie pomoże. Spróbowałem znaleźć sposób rozwiązania mojego problemu. Wpadłem na świetny pomysł. Od tego czasu minęło już ponad 30 lat. Wciąż stosuję tę technikę. Jest bardzo prosta i przyda się każdemu. Składa się z trzech etapów.

Etap I. Przeanalizowałem sytuację na zimno i uczciwie, aby stwierdzić, jakie konsekwencje mogą wyniknąć z tego niepowodzenia. Nikt nie chciał mnie za to rozstrzelać ani wpakować do więzienia. To jedno było pewne. Istniała natomiast możliwość, że stracę pracę. Mogło też się zdarzyć, że moi pracodawcy będą musieli usunąć całą instalacje i stracić zainwestowane 20 tysięcy dolarów.

Etap II. Po przeanalizowaniu wszelkich możliwych konsekwencji postanowiłem, że w najgorszym razie po prostu je poniosę. Powiedziałem sobie: To niepowodzenie jest ciosem dla mnie i mogę stracić pracę. Ale nawet jeśli tak się stanie, zawsze przecież znajdę inną, choćby na gorszych warunkach. A jeśli idzie o moich szefów, to zdają przecież sobie sprawę, że był to eksperyment i jeśli doświadczenie to ma kosztować ich 20 tysięcy dolarów, jakoś to muszą znieść. Mogą to wliczyć w koszty badawcze na przykład.

Kiedy już przemyślałem najgorsze z możliwych konsekwencje zaistniałej sytuacji i postanowiłem, jeśli trzeba , pogodzić się z nimi, stało się coś bardzo ważnego: natychmiast odetchnąłem i poczułem spokój, jakiego nie zaznałem przez wiele dni.

Etap III. Od tej chwili z całym opanowaniem poświęcałem czas i energię na próbę polepszenia najgorszego wariantu sytuacji, z którymi już się pogodziłem. Próbowałem znaleźć sposób i środki, które zmniejszyłyby stratę finansową naszej firmy. Odkryłem, że zainwestowanie dodatkowych 5 tysięcy dolarów rozwiąże nasz problem. Tak też się stało i zamiast stracić 20 – zarobiliśmy 15 tysięcy dolarów.

Z pewnością nigdy bym tego nie dokonał, gdybym się martwił, ponieważ wtedy traci się zdolność koncentracji. Kiedy mamy zmartwienie, myśli są rozbiegane i nie potrafimy podjąć decyzji. Jeśli jednak zaakceptujemy najgorsze rozwiązanie – weźmiemy wyobraźnię w karby, co pozwoli nam skoncentrować się na problemie.

Profesor William James ojciec psychologii stosowanej, mówił swoim studentom „Zaakceptujcie fakty. Zróbcie to, ponieważ akceptacja tego co się wydarzyło, jest pierwszym krokiem do sprostania ich konsekwencjom”.

Prawdziwy spokój umysłu przychodzi po zaakceptowaniu najgorszego. Dla naszego umysłu oznacza to, jak sądzę, uwolnienie energii.”

Daj znać proszę w komentarzu co o tym myślisz, a gdy wypróbujesz to koniecznie podziel się spostrzeżeniami, a w sprawie warsztatów zapraszam do kontaktu.

Pozdrawiam
Karol