Haristo – środowisko marketerów o globalnym zasięgu

Tegoroczne wakacje (2018 r.) obfitują w wyjątkowe biznesowe wydarzenia, a jednym z nich jest wywiad z Grzegorzem Osóbką współzałożycielem Haristo, czyli firmy-społeczności marketerów (freelancerów oraz małych i średnich agencji marketingowych) z całego świata, którzy poprzez działanie i współdziałanie mogą obsługiwać globalne korporacje w ich kampaniach. Na czym to polega Grzegorz opowie osobiście.

Czy dalsza konsolidacja globalnych agencji marketingowych generuje wartości dodane? Raczej nie – wręcz odwrotnie. Potencjał innowacji i kreacji jest wśród małych, wyspecjalizowanych, entuzjastycznie nastawionych firm. Jak jednak integrować ich działania, by móc dostarczyć światowym markom spójny standard serwisu?

HARISTO, czyli nowa koncepcja środowiska biznesowego marketerów, to odpowiedź na to wyzwanie.

Karol Bartkowski (KB) – Cześć Grzegorz, to już drugi nasz wywiad i patrząc z perspektywy czasu, to można powiedzieć, że pierwszy dotyczył, Twojej drogi do bycia gotowym, aby robić wielkie i globalne przedsięwzięcia, a dzisiejszy dotyczy realizowania jednego z nich 🙂

GO – Cześć – dziękuję – rozmowa z Tobą to czysta przyjemność i inspiracja. To jedyne globalne przedsięwzięcie, które realizuję i jest to, jak czuję, podstawowa moja droga rozwoju biznesowego w przyszłości.

KB – Podobno wszystko jest drogą.

GO – Dlatego nie warto budować na niej domów.

KB – Przygotowując się do naszej rozmowy, miałem jedno, często pojawiające się pytanie, które tak bardzo mnie nurtuje, że od niego zacznę – Czy Haristo można nazwać uberyzacją usług marketingowych?

GO – Jest to dosyć dobre porównanie. U zarania pomysłu Haristo i Ubera było zbudowanie pewnej konstrukcji rynkowej opartej na samodzielności pracy małych przedsiębiorstw i pojedynczych osób. Uber w ramach swojego rozwoju zaczął przybierać różne formy i pojawiły się firmy które leasingują samochody, zatrudniają kierowców, obsługują floty czyli mnóstwo serwisów i usług weszło w środek tej koncepcji. No i ten układ przestał być już taki bardzo prosty, jak chociażby Facebook, gdzie mamy jednego dostawcę środowiska i miliony uczestników. Rynek zaczął być bardziej skomplikowany w ramach środowiska Ubera.

KB – Można zatem powiedzieć, że Uber dał początek czemuś znacznie większemu i umożliwił małym przedsiębiorcom uruchomić intratny biznes. Biznes, którego w pojedynkę nie mogliby stworzyć.

GO – Zgadza się, ponadto teraz to się dalej rozwija, jak choćby Uber Eats, gdzie jeszcze drobniejsi przedsiębiorcy mogą współpracować z globalnymi markami gastronomicznymi. Nastąpiła dywersyfikacja usług, czyli np. wprowadzenie samochodów premium, etc. Widać, że to się coraz bardziej zmienia i można powiedzieć, że komplikuje, ale chyba bardziej trafniej będzie sformułować, że dostosowuje się do różnych sytuacji rynkowych i różnych potrzeb uczestników rynku. I w tym w kontekście HARISTO jest podobne. Od razu zakładamy pewną konstrukcję tego środowiska, np. mamy parę typów uczestników i struktura relacji między nimi jest już określona. Mówimy o rozwiązaniu problemu, z którym się spotykamy w Polsce, gdzie jako Umbrella Marketing Group doświadczamy ograniczeń rozwoju dla agencji marketingu zintegrowanego średniej wielkości. Będą średniakiem nie masz ani dużych budżetów, ani profitów bycia mikroprzedsiębiorcą. Ty, Karolu, gdy masz kilku czy kilkunastu klientów w miesiącu, to wszystko zostawiasz dla siebie w portfelu. Natomiast firma taka jak Umbrella właściwie cały przychód, który generuje, przeznacza na utrzymanie swojego zespołu i rozwój narzędzi którymi dysponuje. Tak więc bycie agencją środka w modelu integratora jest nieefektywne. Stąd pierwotne założenie było: ok, zróbmy perspektywę globalną, ale dla mikroprzedsiębiorstw dając im przestrzeń w której mogą wymieniać się swoimi usługami, w której mogą połączyć swoje portfolio, wymieniać się swoją wiedzą, metodyką pracy i dzięki temu każdy kto jest w HARISTO może powiedzieć, że ma takich klientów, że potrafi to i to, dlatego że jest członkiem społeczności, która ma takie zasoby.

Oczywiście jeśli będę miał klienta, dajmy na to z branży lotniczej, a w życiu nie obsługiwaliśmy w Polsce żadnego klienta lotniczego, i okaże się, że członek HARISTO to ma takie doświadczenie (Chris z Nowej Zelandii jest Udziałowcem i Partnerem HARISTO i ma swoim portfolio klienta z tej branży), to my możemy w Polsce powiedzieć to samo – jako HARISTO obsługujemy linie lotnicze. Jeżeli w Europie będziemy realizowali konkretne zlecenie dla linii lotniczych, to prawdopodobnie zrobi to Chris, gdyż on ma w tym doświadczenie i ma na to najlepszy zbiór metodyk. Chyba, że… to doświadczenie przedstawi w postaci uporządkowanej w ramach platformy i da do niego dostęp innym Partnerom, aby też mogli realizować tego typu projekty. Wymieniamy się więc wiedzą i doświadczeniem, dzielimy zasobami.

KB – Czyli uczestnicy HARISTO są nie tylko wykonawcami, ale również nauczycielami i uczniami?

GO – Tak. Po pewnym czasie funkcjonowania wersji testowej konceptu HARISTO okazało się, że nie każdy uczestnik chce realizować projekty. Niektórzy chcą dzielić się wiedzą i dlatego będą mieli status eksperta.

KB – Ok., czyli w ramach społeczności macie różne statusy członków, tak?

GO – Tak.

KB – Powiedz proszę coś więcej o nich.

GO – Jasne. Czyli mamy eksperta – członkowie dzielą się wiedzą i doświadczeniami zarabiając w ten sposób pieniądze. Ale to nie jest najważniejszy rodzaj uczestnictwa. Mamy również status Friend, który się tylko zarejestrował. Ma dosyć ograniczone możliwości; głównie czerpie z contentu i może mieć prowizję za polecenia do swoich znajomych Klientów. Co prawda  jest już w naszej społeczności, ale żeby się rozwijać, mieć dostęp do innych członków i aby się z nimi kontaktować musi przejść przez autoryzację, czyli odpowiedzieć na parę pytań o doświadczenie, przedstawić parę swoich realizacji, dokonań, po to żeby można było rzeczywiście powiedzieć „okey, to jest autoryzowany członek”, czyli taki który może brać zlecenia w ramach środowiska HARISTO. Taki który wie, że pracujemy na pewnych standardach jakości serwisu, raportowania finansowego, czy raportowania postępu realizacji projektów i zgadza się na te zasady wchodząc znacznie głębiej w tę strukturę. Taki autoryzowany członek wskazuje na swoje domeny – czy bardziej digital, POSM, PR, content, social, strategy, itp. Wystawia się jako zasób dla innych. I jeszcze jest Partner. To w sumie najważniejszy status.

Partner jest przedstawicielem HARISTO to w danym kraju. Ma on za zadanie prowadzić projekty marketingu zintegrowanego i rozwijać swoją firmę na zasadzie twardej franczyzy z nami.

Właśnie – członek autoryzowany może być specjalistą od od digitalu, od PR, od designu, od którejkolwiek ze specjalizacji marketingowej. Natomiast Partner musi umieć integrować i kompletować te umiejętności w kierunku dowożenia sukcesu dla klienta.

Zasada będzie taka: jeden Partner w jednym kraju. Może z wyjątkiem paru krajów, typu Stany Zjednoczone, gdzie taki limit mógłby być zbyt ograniczający.

Ponadto wewnątrz mamy swoje zasady współpracy, czyli np. prowizję za polecanie klientów, które są różne w zależności od stopnia członkostwa. HARISTO będzie też czerpać niewielką prowizję od zleceń między uczestnikami środowiska. Wszystko to będzie rejestrowane na dedykowanej platformie.

Oczywiście te zasady nadal są w trakcie weryfikowania, gdyż na tę chwilę, mając raptem kilku partnerów-pionierów, możemy testować wiele rozwiązań. Póki co feedback jest bardzo pozytywny.

Ponadto rzeczywiście nie ma Ubera wśród usług marketingowych, czyli takiej społeczności która jest wewnętrznie ustrukturalizowana i jednocześnie jest biznesem. Choć osobiście o HARISTO wolę myśleć jako o środowisku marketingowym, to jednak znajduję owszem analogię z Uberem, ale na innym poziomie, gdyż okazuje się że Uber, jako największe przedsiębiorstwo logistyczno-transportowe na świecie, nie własnej floty. Największy portal społecznościowy Facebook nie generuje własnego kontentu, czy przynajmniej nie w znaczącej skali. Mamy takie czasy, w których te największe struktury są środowiskami, a aktywność, ruch, wartość pochodzi od ich uczestników. W dużej mierze koncepcja HARISTO ma polegać na tym, aby tych uczestników odpowiednio motywować do generowania kontentu, do produkcji własnego e-learningu, do umieszczania materiałów o sobie i promowaniu swoich usług i metod w ramach platformy.

Wiesz że jesteś świetnym na przykład programistą i mieszkasz w Chinach albo w Indiach i bardzo chętnie sprzedasz swoje usługi w Niemczech albo Nowej Zelandii. Natomiast uczestnicy społeczności tam mieszkające chętnie kupią, gdyż wiedzą że współpracując z autoryzowanym członkiem Haristo mogą spodziewać się określonego serwisu i jakości obsługi. Każdy przejdzie przecież odpowiednie testy, aby uzyskać autoryzację, która nie będzie nadawana raz na zawsze, a raczej stale weryfikowana. Platforma będzie przyznawała punkty np. za terminowość realizacji projektów, terminowość regulowania zobowiązań, generowanie własnych treści, aktualizację portfolio, itp. A te punkty będą przekładały się na widoczność w społeczności.

To pozwala nam mówić i myśleć o sobie jako o globalnej agencji marketingowej złożonej z niezależnych przedsiębiorców, która może współpracować z globalnymi firmami.

KB – Ale czy ta niezależność nie bywa czasem przeszkodą przy współpracy z globalnymi i kochającymi standardy korporacjami?

GO – Oczywiście firma wielkości Sony, czy Samsung zlecając kampanię chce być pewna, że będzie mieć dobry standard realizacji na całym obszarze geograficznym i tutaj jest właśnie rola HATISTO, które na trzech przynajmniej filarach zabezpiecza satysfakcję klienta.

Pierwszy filar to jest wspólny standard obsługi klienta. Mówię o serii zasad, ale też o wspólnych materiałach jak np. wzór brief’u, raportu z realizacji projektu, podsumowania spotkania, itp. Dalej, jeżeli np. dostajesz zlecenie pod tytułem strategia eksportowa i masz przedstawić klientowi efekty prac na 5 czy 10 krajów, np. eksport do Zatoki Perskiej, do Chin, do Kenii, do Stanów Zjednoczonych, itd. – i tam, aby tę strategię zrealizować współpracujesz z członkami autoryzowanym HARISTO, którzy pokazali, że są strategiami, że mają doświadczenie, to musisz dokładnie w tym samym układzie i porządku od nich otrzymać materiały. Haristo będzie określało, że raport rynkowy wygląda w ten sposób, że przedstawiamy wartość, wielkość rynku, kanały dystrybucji, konkurentów, pricing, itd. To są konkretne rubryki z konkretnymi informacjami które mają się znaleźć w raporcie i mają być ściągnięte ze wszystkich krajów w tym samym czasie i tak samo zaprezentowane klientowi – i to się nazywa standaryzacja realizacji projektu. Dlatego na razie nie ruszamy ze wszystkimi ofertami całego marketingu zintegrowanego, gdyż chcemy ustandaryzować pewne bazowe oferty i jedna z pierwszych jest marketing eksportowy. Mamy na to klientów jako HAROSTO. Tak samo traktujemy drugą ofertę czyli zarządzanie materiałami POSM, co mamy bardzo dobrze opanowane i sproceduralizowane od strony logistycznej, R&D, dostaw, instalacji; a taka oferta jest dosyć niszowa na rynku. Wiele firm chce mieć kontrolę nad swoimi ekspozycjami w sklepach, ale nie ma na to odpowiednich globalnych zasobów – natomiast my je mamy.

A później będziemy dążyli do takiej standaryzacji całego marketingu zintegrowanego, czyli wszelkich działań, np. kampanie digitalowe, projektowanie opakowań, kreacja graficzna. Rozpiszemy to w formie procesów, instrukcji, itp. I dzięki temu menadżer globalnej marki będzie miał pewność, że jeżeli zleca zadanie HARISTO to będzie miał to tak uporządkowane, jak uporządkowane być winno.

KB – … a za to będzie odpowiadać?

GO – Za to będzie odpowiadać HQ HARISTO, które będzie zarządzać projektami globalnymi.

Drugi filar to jest standaryzacja raportowania projektowego. Są dwa sposoby zarządzania projektami.

Pierwszy wywodzi się z tradycyjnej szkoły project managerowej, czyli rozpisujesz projekt w 3 wymiarach: budżet, zakres i harmonogram. A drugi, właściwie determinujący sukces projektu, to agile, czyli zarządzanie zwinne. W HARISTO klient będzie mógł podejrzeć na platformie jak są realizowane zadania. Będzie mógł tam zostawić informacje, czy też uwagi. Może również zobaczyć poszczególne etapy, KPI, itp. i to jest drugi obszar, który pozwala klientowi stwierdzić „okey, ci goście robią to w takim porządku i się w tym rozwijają”.

KB – … a 3 filar?

GO – A trzeci, ostatni filar, to jest standaryzacja zarządzania finansowego. Nowoczesne metody zarządzania finansowego powinny pokazać każdy koszt i każdy przychód podpięty pod wszelkie możliwości analityczne. Dotyczy to również rozliczenia wewnątrz struktur, dlatego że jeżeli na przykład zlecisz partnerowi z Chin wykonanie strony internetowej, to prowizję do HARISTO zapłacisz zarówno Ty, jak i ten partner. Dlatego te informacje muszą być absolutnie jawne ze względu na rozproszony, w dużej mierze zdecentralizowany charakter środowiska HARISTO. Trochę w logice blockchain – nie ma miejsca dla tych, którzy nie są czyści pod kątem finansowym.

Wspólny standard raportowania finansowego to też podstawa budowania antykruchej wartości całej firmy, co ma znaczenie dla inwestorów.

Natomiast wracając do pytania o niezależność podmiotów tworzących HARISTO to dodam, że naszą organizację będą charakteryzować dwa kolory. Są one też w logo.

Pierwszy – turkusowy, czyli współpraca, równość, współzależność, itp. Wszelkie nieprawidłowości będą widziane przez całą społeczność i tym samym jednostki, które będą tych przyczyną tych nieprawidłowości – będą automatycznie pomijane w projektach, będą miały mniej punktów, itp. Gdyż niezależność daje wybór partnerów biznesowych, a więc z pewnością nikt nie zdecyduje się na współpracę z nierzetelnym członkiem, który prawdopodobnie z czasem sam odejdzie. Czyli można powiedzieć, że dzięki turkusowemu zarządzaniu HARISTO będzie samoregulującą się społecznością.

Drugi to kolor czerwony oznaczający pewność, samodzielność rynkową i przedsiębiorczość – gdyż bycie członkiem zespołu nie oznacza, że wszystko się samo w cudowny sposób zrealizuje. Ty również musisz umieć liczyć sprzedawać, zarządzać swoim czasem, swoim zespołem i dowozić obiecane terminy oraz jakość usług.

Moje 20 letnie doświadczenie w marketingu pozwala mi stwierdzić ze dużą pewnością, że biznes marketingowy, to tak naprawdę z jednej strony setki tysięcy, a nawet miliony małych, drobnych przedsiębiorców-specjalistów, jednoosobowych firm, które świadczą usługi rozproszone i geograficznie i rodzajowo, a z drugiej globalne molochy, których dalsze konsolidacje nie przynoszą żadnych wartości dodanych ani procesowych, ani kreatywnych, ani finansowych, ani jakości serwisu. Te konglomeraty nie są innowacyjne, co oznacza, że generalnie te modele się kończą, a to pokazuje, że ewidentnie jest przestrzeń na tego typu rozwiązanie jak HARISTO i trzeba je wprowadzać.

KB – Co już teraz udało Wam się osiągnąć?

GO – Projekt realizujemy od roku. Zaczęliśmy od wielu spotkań z prawnikami i podatkowcami, aby nasze procedury pod tym względem były gotowe. Również dzięki uczestnictwu w paru izbach handlowych i spotkaniach eksporterów uzyskaliśmy już pierwsze kontrakty. Ponadto zbudowaliśmy wstępną sieć partnerów w krajach Zatoki, w Afryce, w Chinach, Holandii, Hiszpanii i dalej szukamy kolejnych, choć tu akurat nie rozpędzamy się zbytnio. Nasza działalność odbywa się obecnie w trzech kierunkach.

Pierwszy to właśnie rozbudowa sieci partnerów i sprawdzanie potencjału modelu.

KB – I jak? Jest potencjał?

GO – Oj tak, z całą pewnością jest i to ogromny. Ludzie szybko rozumieją o co tutaj chodzi i bardzo chętnie chcą się włączyć, a widząc perspektywę globalną  wiedzą, że da im to ogromne szanse.

Drugi kierunek to jest poszukiwanie klientów, gdyż chcemy zasilić te nowe relacje konkretnymi zleceniami. Zupełnie inaczej będzie budowało się współpracę w momencie, gdy komuś rzeczywiście przyniesiemy klienta i przepłyną pieniądze za wykonane zlecenia. Tu też mamy swoje pierwsze sukcesy, gdyż są zainteresowani klienci, na razie z branży meblarskiej, budowlanej, spożywczej i IT.

Trzeci kierunek jest związany z poszukiwaniem inwestorów, gdyż za własne środki owszem możemy to wszystko zrobić, ale to będzie trwało latami, a tutaj pewien czynnik ryzyka polega na tym, że trzeba się spieszyć, gdyż to powinno wręcz eksplodować jako pomysł, jako społeczność i powstać w ciągu trzech, czterech lat. I dlatego szukamy inwestorów – tutaj też mamy swoje sukcesy, o których nie będę mówił zbyt wiele. Powiem tylko że zatrudniliśmy specjalistę od pozyskiwania inwestorów i on nie próżnuje.

KB – może Ci zaskoczę Grzegorz, ale uważam, że to już najwyższy czas, aby przybliżyć genezę powstania nazwy HARISTO i jej znaczenie oraz całej koncepcji firmy.

GO – No tak, o tym jeszcze nie rozmawialiśmy.

HARISTO w języku greckim oznacza dziękuję. Jeśli chodzi o ekspresję dawania i brania – to jest to najlepiej pasujące słowo. Słowo dziękuję bardzo otwiera. Poza tym to musiało być słowo, które jeszcze nie jest używane przez nikogo, gdzie domena była wolna, które ładnie i podobnie brzmi w każdym dużym języku.

Natomiast sama historia powstania jest prosta. Otóż od 20 lat, jak wiesz, zajmuję się marketingiem i wiem ile czasu i energii wymaga dojście do pewnych standardów, wiedzy i doświadczeń, a także odpowiedniego portfolio klientów. Natomiast HARISTO, w zasadzie od pierwszego dnia daje to wszystko do dyspozycji, czyli wiedzę, doświadczenia, zaufanych kontrahentów, a także portfolio klientów. Sama Umbrella wniesie ponad 500 dużych klientów i mnóstwo metodyk.

To oznacza dalej, że masz dostęp do nieograniczonych i wyspecjalizowanych zasobów nie tylko w Twoim kraju, ale na całym świecie.

KB – Jak Haristo ma “wyglądać” za 2 lata?

GO – W biznesplanie mamy w ciągu 2 lat pozyskanie 15, 20 partnerów krajowych. Nie więcej. I to będzie bardzo ważny krok, gdyż tak naprawdę nie ma aż tylu krajów, w których warto prowadzić działalność marketingową. W niektórych nie ma to sensu.

Oraz będziemy mieli kilkuset autoryzowanych uczestników, czyli wyspecjalizowane firmy, które mogą świadczyć usługi marketingowe.  To już będzie dosyć dużo na ten pierwszy etap. Będzie już działać platforma z podstawowymi funkcjonalnościami, o których wcześniej mówiliśmy, czyli wymiana doświadczeń, zleceń oraz rozliczanie.

A także za dwa lata będzie już rozpoznawalna marka z prestiżem. HARISTO zmieni siedzibę – z Warszawy na Amsterdam.

KB – A czy obecnie jest jakaś konkurencja dla HARISTO?

GO – Nie ma konkurencji. Będziemy co najwyżej konkurentami z globalnymi agencjami marketingowymi w salach konferencyjnych globalnych przedsiębiorstw, ale to tylko tam. A tam i tak wygramy 🙂

Ten model obarczony jest tylko jednym ryzykiem, czyli brakiem kapitału inwestycyjnego w ciągu najbliższych dwóch lat. Wszystko inne już jest. Obecnie potrzebujemy około 1 mln €,  czyli nie aż tak dużo i dlatego jestem przekonany, że ten kapitał zdobędziemy.

Natomiast po ukończeniu tego etapu nastąpi kolejny, w którym będziemy potrzebowali pieniędzy na zbudowanie zespołu sprzedażowego który będzie pozyskiwał klientów globalnych, a także środków na działania marketingowe zwiększające znajomość HARISTO i na dokończenie platformy i serwisu internetowego.

KB – Zatem kogo dzisiaj poszukujecie, czy też potrzebujecie?

GO –  Inwestorów.

Trzy potencjalne grupy:

inwestorów branżowych którzy doskonale rozumieją marketing i z pewnością chętnie zainwestują wolne środki w naszą firmę;

inwestorów, którzy mają w portfelu duże, globalne firmy, które potrzebują własnej agencji marketingowej, która poprowadzi dla nich globalne działania;

aniołów biznesu, którzy po prostu wierzą w globalizację, rozumieją, że jest to rewolucja na rynku usług marketingowych, który jest olbrzymi i właściwie nie ma granic.

Dalej – poszukujemy partnerów krajowych w poszczególnych państwach, ale już nie tak dynamicznie jak wcześniej, gdyż jesteśmy po pierwszej fali rozmów i ustaleń. Już parę flag na mapie świata możemy postawić.

Klientów i to nie tylko globalnych. Wiele średnich firm eksportuje i potrzebuje opieki w innych krajach niż te, z których pochodzi.

A także otwartych gotowych do współpracy w globalnych projektach marketerów, którzy z będą zarówno dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniami, jak i z zaufaniem czerpać z międzynarodowego środowiska marketerów.

KB – Grzegorz zatem Haristo Ci za rozmowę i trzymam kciuki za rozwój Waszej społeczności.

 

Jak przestać SamoUtrudniać – Wywiad z Grzegorzem Osóbką

Karol Bartkowski i Grzegorz Osóbka uśmiechnięci rozmawiają

Jak przestać SamoUtrudniać – Wywiad z Grzegorzem Osóbką

Kilka dni temu miałem okazję przeprowadzić wywiad z facetem, którego występki i poczynania, przykuły moją uwagę i to bardzo.
Wyobraź sobie, że prowadząc w Polsce agencję marketingową Umbrella Marketing Group przyczynił się właśnie do powstania 2 zagranicznych filii – jednej w Nowej Zelandii, a drugiej w Afryce!

Obserwując jego profil na FB i LinkedIn pomyślałem, że choćby nie wiem co, muszę się z nim spotkać i o to wszystko wypytać, gdyż jakby nie było otwarcie filii tak daleko, w tak krótkim czasie wymaga nie tyle pomysłu, co usunięcia samoutrudniania z głowy.

Grzegorz Osóbka, bo o nim mowa z chęcią i dużą otwartością podzielił się ze mną swoimi doświadczeniami i strategiami na “walkę” z samoutrudnianiem, aby żyć życiem bez strachu.

GO – Grzegorz Osóbka
KB – Karol Bartkowski

Po powitaniu i włączeniu dyktafonu, od razu przeszliśmy do konkretów.

KB: Grzegorz, co według Ciebie jest po drugiej stronie samoutrudniania?

GO: To jest najciekawsza kwestia zagadnienia samoutrudniania, gdyż można się skupić na tym co najważniejsze. Gdybyśmy samoutrudnianie potraktowali jako opaskę na oczach, to zamiast się jej przyglądać, o nią martwić i przejmować, wystarczy ją zdjąć i już. Dzięki temu bardzo szybko zobaczymy co jest po drugiej stronie. Sama opaska nie jest warta nawet wspominania, czy zajmowania. Ona tylko zasłania nam widok.

Dlatego uważam, że Twoja misja zawodowo-życiowa, Karolu, skoncentrowana na samoutrudnianiu ma ogromny power. Wynika on stąd, że właściwie doprowadzasz ludzi do tego, aby zdjęli tę opaskę i możesz co najwyżej za dwa dni przyjść i zobaczyć czy na pewno ktoś ją wyrzucił i czy jej nie schował na wszelki wypadek, że jak będzie brzydka pogoda to będzie mógł sobie zasłonić oczy z powrotem.

A wracając do pytania – to co jest na zewnątrz wyłania się tylko dzięki temu co jest wewnątrz i ja to nazywam nieustraszonością takim “fearlessness”. Gdy w pewnym momencie okazuje się, że nie masz co trzymać się kurczowo swoich projekcji, które zawsze były dla Ciebie takim wygodnym “inboksem”, w którym mogłeś się odnaleźć, w którym mogłeś sobie postracjonalizować swoje porażki, albo nakręcać się swoimi celami i gdy z tym skończysz, gdy wyjdziesz z tego, to właśnie wtedy znajdziesz to co moim zdaniem jest po drugiej stronie samoutrudniania czyli spełnienie.

KB: A czo owo spełnienie u Ciebie obecnie występuje?

GO: Tak, ma teraz moment, w którym realizuję od pół roku, swoją misję życiowo-zawodową polegającą na tym, aby zbudować międzynarodową, globalną crowdsourcingową opartą na wiedzy, społecznościową sieć agencji marketingowych i mi to wychodzi. Gdybyś mnie w zeszłym roku zapytał co ja będę robił za rok, to na pewno nie powiedziałbym Ci, że za miesiąc wyjeżdżam do Auckland w Nowej Zelandii występować na seminarium inaugurującym Umbrella Marketing Group w tym kraju i jestem tam wypromowany przez partnera, jako gwiazda i guru marketingu z Europy. Przyjeżdża wielki dr Osóbka i będzie zachęcał wszystkich do metodyk marketingu zintegrowanego (śmiech).

Właściwie nic wielkiego się nie stało, wystarczyło poczuć powołanie i nieustraszoność oraz przyjąć taki scenariusz. Obecnie jest również końcówka ustaleń co do Umbrelli w Afryce, która obejmie Ugandę, Tanzanię – wszystkie takie młode kraje afrykańskie, które mają bardzo dużą dynamikę wzrostu gospodarczego. Potem będzie Kazachstan, USA, Dubai, Chiny. Obecnie poszukuję inwestorów na te części świata i się tego nie boję, a nawet jeśli się nie uda to i tak lepiej, że to robię, niż gdybym tego nie robił.

KB: Tak tu też się zgadzam z Tobą w 100%, gdyż nasze doświadczenia, często wracają do nas w najmniej oczekiwanym momencie i choć gdy je zdobywaliśmy to, np. akurat wtedy nie odnieśliśmy sukcesu, ale po kilku latach nagle okazuje się, że obecnie są kluczowe i pozwalają nam na małe bądź duże zwycięstwo.

GO: O tak, masz rację.

KB: Mówiłeś, że w tym spełnieniu działasz od około roku, powiedz zatem jak do tego doszło, czy był tego jakiś scenariusz, który można przekazać innym?

Umbrella ma 13 lat przez które coraz bardziej się rozwijała, coraz bardziej akceptowałem fakty, które zdarzały się po prostu, że obsługujemy klientów międzynarodowych. Zacząłem jeździć do Londynu i poznawać ludzi. To była praca, którą wykonując nie było świadomości, że robimy coś dużego, dopiero teraz to się ujawnia, czyli tak jak powiedziałeś, wcześniejsze doświadczenia w pewnym momencie do czegoś się przydają.

Z tej perspektywy widzę, że wiele nitek jak gdyby prowadziło do tego momentu, a właściwie dwóch.

Pierwszy moment i to zabrzmi pięknie i tak storytellingowo (śmiech) był wtedy, gdy stałem na szczycie Mont Victoria w miejscowości Wellington, stolicy Nowej Zelandii w lutym tego roku. Wiatr wiał, to była 10 chyba, albo 9 bo wszystko się przewracało i było bardzo trudno utrzymać się na nogach. Z resztą w Wellington wieją niezłe wiatry, ale ten to już była przesada.

widok zatoki i gór

Usiadłem w związku z tym pod lasem nieopodal i przykryłem głowę kapturem i dosłownie natchnęła mnie koncepcja, po prostu poukładały mi się wszystkie te elementy z doświadczeń w jeden spójny, koherentny kształt wizji działania. Na zasadzie, że im głębiej w to wnikam, tym więcej widzę logiki.

Słyszałem kiedyś o człowieku, który będąc autystą jest rekordzistą świata w liczbie pi, w wymienianiu cyfr po przecinku podając nieprawdopodobną ich ilość. Zapytany jak Ty to robisz, odpowiedział, że to jest bardzo logiczne, ja widzę krajobrazy. Czyli jak patrzysz na krajobraz i ktoś się Ciebie pyta czy to jest brzoza czy rzeka, to mówisz brzoza, a dla niego to jest np. 3, a rzeka to 7 itd. i układa mu się całość. Tak więc im głębiej wchodzę w to, to jak gdyby mam poukładane więcej szczegółów, bardzo logicznie i widzę cały ten krajobraz.

To był ten moment natchnienia, w którą stronę mój biznes ma iść, czyli jaka jest wizja i misja – pojęcia, o które trzeba cały czas pieczołowicie dbać. Dodając do tego wartości mamy triplet zdrowej organizacji.

To był jeden moment i bardzo napalony po tym doświadczeniu widzę, że rezonuje on z otoczeniem, gdyż mając spotkania z dużą grupą ludzi, praktycznie każdy mówił, że czuje tu moc, bardzo mu się podoba i chce brać w tym udział. Co jest rzeczywiście dowodem na to, że to dobry plan, gdyż od samego początku są efekty.

KB: Czyli nie potrzebujesz żadnego młota, którym musiałbyś tę koncepcję komuś mocno wbijać do głowy?

GO: Nawet wręcz jeżeli mam takie zderzenia, to wtedy gdy ktoś ma po prostu inną ścieżkę życiową do czego ma przecież prawo, gdyż nie o to chodzi żeby porywać cały świat, to i tak postanowiłem otaczać się ludźmi, z którymi dobrze to rezonuje.

Natomiast ten drugi moment był 2-3 miesiące później w Northlandzie, pewnej bardzo ciepłej nocy przy pełni księżyca, czyli tak werterosko będzie to wyglądało (śmiech). Postanowiłem sobie pobiegać. Dzieci już spały, piękna pogoda, cykady, jakaś górka więc biegnę sobie i wbiegam na tę górkę. Zatrzymuję się i widzę pełny księżyc, ocean Spokojny, na którym są różne wyspy. Jedne bliżej to widzisz je wyraźniej inne dalsze toną w tej nocy. Chmury z dużą prędkością przetaczając się po niebie raz zasłaniając, raz odsłaniając księżyc powodują wrażenie migotania oceanu.

księżyc nad górami

Poza tym spostrzegłem, że jestem na cmentarzu, który jest bardziej trawnikiem z małymi, skromnymi tabliczkami bez ogrodzenia niż nekropolia znana z europejskich miast…

… i wtedy, gdy popatrzyłem na tą migoczącą taflę oceanu tknęło mnie coś takiego, co nazywam tym fearlessness, czyli taką wewnętrzną nieustraszonością i nie chodzi o to, aby być jak superman, tylko o to, że po prostu nie masz obaw. Nie masz, a co jeśli się nie uda, a czy będę miał na to pieniądze, a czy więcej nie stracę, a może lepiej tego nie robić, czy ja się nadaję, czy znam wystarczająco język angielski…

… wszystko to poszło, nie było, nie miało znaczenia. Księżyc świeci, wiatr wieje, ocean jest tu od zawsze, ja na tym świecie jestem na moment i co się będę pierdzielił w szczegóły (śmiech). Więc jeżeli masz ugruntowaną wizję i misję, która jest Twoim mocnym przekonaniem, że chcesz to robić, ale nie takim wypracowanym, to musi Cię strzelić. Podejrzewam, że Ty teraz w swoim projekcie masz podobny przeskok i pewną determinację, że Ty już wiesz, że za specjalnie nie będziesz robić już nic innego, bo to jest Twoje Destination.

KB: Tak doskonale wiem o czym mówisz, też tak mam.

GO: Do tego odpuszczasz wszystkie zasady, nie masz żadnych barier, możesz być zupełnie swobodny, luźny, być sobą. Odpoczywać we wszystkim co robisz i nie przejmować się, żadną projekcją.

To jest dla mnie właśnie ten moment, kiedy pozbywasz się tego wszystkiego, tych wszystkich projekcji, że musisz coś zrobić, że jesteś uwikłany w jakieś konieczności, że jesteś jakimś trybem, po prostu rozwala to wszystko Twoja własna misja i wizja i to jest to number one. A number two to jest świadomość, że jeśli nie będziesz tego realizował to przegrasz, więc musisz odpuścić strach. Nie bój się, jedź, rób i tyle.

KB: Wobec tego od czego zacząć próby, podejście do życia bez samoutrudniania, czyli spełnienia?

Bardzo fajne pytanie zadałeś, mogę jedynie podzielić się swoim spojrzeniem na to.

Jest pewien obszar rzeczywistości wokół nas, w której musimy nauczyć się funkcjonować, żeby te elementy, które w niej są wziąć i poskładać sobie własną misję i nad tym faktycznie trzeba popracować. Gdzieś te wstępne wibracje, w którą stronę chcesz się rozwijać znasz, czyli czy jesteś artystą – malarzem, tancerzem czy np. piosenkarzem, czy raczej nauki ścisłe. Ta wiedza pozwala Ci przyciągać prawdopodobieństwa kolejnych zdarzeń. Tak naprawdę jeszcze nie wiesz gdzie Ci się to dopełni. Mówiąc inaczej wiesz do czego Ci bliżej i na tym polega ta praca i to jest pierwszy etap.

Natomiast, żeby to potem dobrze zafunkcjonowało potrzebny jest etap drugi, czyli świadomość pewnego złożenia, skomplikowania i relatywizmu rzeczywistości, to znaczy, np. jaka jest wartość złota, jaka była wartość franka, gdy ludzie brali w nim kredyty, a jaka jest dzisiaj wartość złota czy walut. A jak jest wartość wody, gdy Etiopia zamyka dopływ wody do Egiptu i Nil będzie kilkukrotnie mniej zasobny w wodę. Jaka jest wartość bezpieczeństwa światowego, naszego osobistego.

Na ile mamy ubezpieczyć się nie mając pojęcia o ewentualnym prawdopodobieństwie globalnego konfliktu. Takich czynników nie widzimy, i gdy to wszystko jest bardzo względne i bardzo, bardzo zmienne, dlatego popatrzyłbym na to nie ze strachem, o rany to wszystko się zmienia, gdyż zmiany zawsze były i oczekiwanie stabilizacji i bezpieczeństwa jest iluzją, która wpędza w pułapkę.

Popatrzyłbym na to, jak na szansę, możliwości i odłączyłbym to od wszelkich Twoich projekcji, jak ma być. Odrzuć wszelkie scenariusze i przyjmij, że wszystko może się wydarzyć i zastanów się jak Ty możesz na to reagować. Zacznij oduczać się wszystkiego co wiesz i obserwujesz, gdyż np. nie będzie tak, że ludzie będą kontaktowali się przez telefon, nie będzie tak, że ludzie będą jeździli swoimi samochodami i wlewali do baków paliwo. Wiele rzeczy będzie zupełnie innych.

KB: Tak jak obecnie jest z listami pisanymi ręcznie. Osobiście nie pamiętam, kiedy ostatnio dostałem jakikolwiek list napisany ręcznie.

GO: Pewnie w podstawówce (śmiech).

I to wszystko się zmienia i dopuszczasz wszelkie możliwości stosując dwuetapowy proces, w którym najpierw się uczysz i doświadczasz, a później oduczasz się tego wszystkiego względnością rzeczy.

Jednocześnie wybieraj obszary z Twojego funkcjonowania życiowego unikając zbędnego ryzyka i zaglądania tam, gdzie nie tylko możesz coś zrobić, ale i stracić zdrowie czy życie. gdyż jest to głupotą. Intuicyjnie będziesz wiedzieć, które z tych tematów czy wyborów są dobre i w miarę przyjaznym otoczeniem, a które są złe i tak się poruszaj.

KB: I ostatnie pytanie: jakie masz sposoby na samoutrudnianie?

Odpuść. Po angielsku release, czyli daj rzeczom, zdarzeniom dziać się samym, bez napinania się, że wszystko trzeba organizować do końca. W pewnym momencie rzeczy zaczynają się wyłaniać właściwe rzeczy, takie na poziomie intuicji i głębszego poznania świata i rozumienia tego co ustaliła fizyka kwantowa, czyli ile zależy od obserwatora. Czyli wystarczy, że przestaniesz na siłę pisać plany i upierać się co do swoich projekcji celów, a po prostu odpuść i zacznij funkcjonować z odważną wizją życiowo-zawodową tego co naprawdę chcesz zrobić. To co powinno się od razu robić. Nie powinno robić się żadnej kariery, ale od razu swoją misję życiowo-zawodową. Robienie kariery to już jest wchodzenie w projekcje, to już jest zasłanianie się, to już jest mówienie sobie, że najpierw muszę skończyć studia, później zdobyć doświadczenie i dopiero wtedy będę mógł coś zrobić.

To jest nieprawda. Po prostu realizuj swoją misję, a podczas tego poznasz wszystko co potrzebne, zdobędziesz doświadczenia i nie będziesz musiał później się tego oduczać, zresztą zgodnie z tym co piszesz na swoim blogu w artykule pt. Oduczanie, to najlepsza nauka

Po co się później oduczać tych wszystkich wzorców, które tak naprawdę są tylko mapą interpretacyjną po to, aby móc się z powrotem zamknąć i z powrotem sobie utrudniać realizację tej wizji.

Zdjęcie tego jest momentem, momentem, w którym przestajesz się bać, bo i tak po pierwsze przecież umrzemy, życie jest krótkie, więc nie warto robić rzeczy małych i od razu trzeba speedować do przodu pełną parą.

Po drugie ustalić z czym rezonuje Twoja energia, z jaką wizją. Jeżeli to Ci się wyłania w sposób klarowny i ma to taki charakter powołania, to wówczas się niczego nie boisz i służysz tej wizji i ją dopnij.

Gdy już ją dopniesz to usiądź na werandzie, napij się dobrego alkoholu patrząc na zachodzące słońce i powiedz: dobra zrobiłem swoje.

KB: A kiedy siadasz na tej werandzie? Masz na myśli pod koniec życia, czy raczej wcześniej?

GO:  Teraz, zaraz, gdyż spełniony jesteś od samego początku, masz spójną wizję, masz power, masz skrzydła, lecisz, dużo się poświęcasz, bardzo mocno pracujesz. Potem porywasz innych za sobą, bo jeśli robisz to tylko dla siebie, to raczej się nie uda, gdyż jesteś w jakiejś społeczności, współuzależnieniu od innych. I gdy inni pójdą za tobą, za twoim działaniem, ale nie w sensie bycia liderem, ale w sensie, że to co robisz ma wpływ na innych ludzi i będziesz to odczuwał, to będziesz mieć dużo pracy.

Później ta praca się usystematyzuje, potem będzie miała jakiś naturalny bieg i flow i gdy będą występowały procesy w tym Twoim dziele stworzenia, to wtedy będzie to już samo grało, turkusowo się wzmacniało, to wtedy możesz usiąść sobie na tej werandzie, ale Ty już jesteś spełniony od samego początku. Nie ma tak, że spełnienie jest na samym końcu, ono pojawia się, gdy Ty pozbywasz się SamoUtrudniania.

selfie Grzegorz Osóbka i Karol Bartkowski

To było świetne spotkanie przepełnione po brzegi doświadczeniami wprost od doświadczonego i spełniającego się przedsiębiorcy Grzegorza z Umbrella.pl

Pozdrawiam
Karol

Pomysłodawca projektu SamoUtrudnianie.pl